Wiele dziewczynek było przebranych na bal
karnawałowy za księżniczkę lub marzyło o byciu księżniczką. Ja nie. Hihi,
chociaż w przedszkolu zdarzyło mi się być przebraną za królową śniegu i tańczyłam
wtedy (mam zdjęcia!) z kolegą przebranym za żabę. I to moje przebranie było
chyba najbliższe do książęcego jakie miałam na sobie.
Jednak teraz lubię poczytać nie tylko o
etykiecie królewskiej, czy strojach monarchów i ich rodzin, lecz o tym jak royalsi
żyją na co dzień, jakie odbywają spotkania i jak może wyglądać ich życie za
zamkniętymi drzwiami.
Dziennikarze chętnie śledzą Windsorów,
wyciągają stare historie i porównują do siebie członków rodziny. Jednak wielu
wie skąd się wzięło nazwisko Windsor, skąd pochodzą, jak dbali o ciągłość
dynastii na tronie - a tego można dowiedzieć się dzięki Iwonie Kienzler. Nie
skupia się ona tylko na romansach Diany, na parze Karol i Camilla, czy
wyskokach młodego Harrego. Opisuje rzetelnie słabostki i mocne strony monarchii.
Tłumaczy ich różne zachowania, przedstawia prawdziwy obraz "ludzi z krwi i
kości", a nie laurkę dla monarchów.
Mimo, że niektóre opisane zachowania
królów i książąt (zzarówno mężczyzn, jak i kobiet) mnie zniesmaczyły, to jednak
warto było przeczytać książkę i przekonać się, że nie takie różowe i wspaniałe
życie prowadzą royalsi. Nie zazdroszczę im mnóstwa obowiązków, sztywnych zasad
i ciągłego pilnowania się. A chyba najgorsze byłoby dla mnie spędzanie czasu z
własnymi dziećmi według grafiku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz