Nie wiem jak Wam dziewczyny, ale mi te wakacje upłynęły dość szybko. Cieszę się na jesień i brak upałów. Może nawet więcej czasu wygospodaruję na swoje prace rękodzielnicze?
A dzisiaj zarzucę Was kartkami, bo mimo, że je robię do bólu proste, to jednak sprawia mi to dużo frajdy.
Najpierw karteczki wielkanocne, które lecą do zabawy u The Primitive Moon.
Następnie kartki bożonarodzeniowe:
W ciągu dwóch tygodni od poprzedniego wpisu troszkę haftowałam zaległe zakładki z salu Coricamo, ale niestety mogę stawiać tylko po kilka krzyżyków na kanwie, bo ręce mnie znowu okropnie bolą. Za to szybciej idzie mi czytanie:
- Nieodkryte Bieszczady istnieją naprawdę (Mądrecki Barnaba) - fakty na temat Bieszczad i miejsc z nimi związanych. Okropne zatrzęsienie błędów, literówek, a nawet zdarzyło się niedokończone zdanie.
- Guns N’ Roses: Ostatni giganci z rockowej dżungli (Wall Mick) - bardzo dobra biografia jednego z moich ulubionych zespołów. Uzupełniłam sobie jeszcze wiedzę nakręconym dokumentem o nich.
- Kasia Bosacka cudnie chudnie: Żegnaj, pulpecie (Bosacka Katarzyna) - dużo ciekawych i przydatnych informacji o jedzeniu i wodzie. Polecam.
- Fruwająca dusza (Tawada Yoko) - dziwna powieść, ale niesamowicie wciągająca - o szkole dla kobiet, które w głębi lasu próbują "dojść" do Drogi Tygrysa.
- Grzechy "Paryża Północy": Mroczne życie przedwojennej Warszawy (Rzewuski Paweł) - a tu trafił mi się taki trochę niewypał. Nie zaskoczyło coś między mną a książką Rzewuskiego. Taka trochę nudnawa powtórka z pozycji wcześniej mi znanych.
Życzę Wam pięknych ostatnich dni wakacji i dobrego rozpoczęcia roku szkolnego!