"Stanęła na chwilę i spojrzała mu w
oczy. Poczuł straszne wyrzuty sumienia. Że przyjechał dopiero teraz. Cokolwiek
stało się między rodzicami, miał do siebie żal, że pozwolił, by do tego stopnia
zaważyło na jego relacji z babcią. Nie powinien słuchać tylko matki, lecz
sprawdzić, co ma na ten temat do powiedzenia także druga strona.
Poszedł do babci i przytulił ją
niezgrabnie. Najpierw nieśmiało, potem mocniej.
- Przepraszam - powiedział. - Dawno
powinienem był cię odwiedzić. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę minęło tyle
lat." [1]
Nie czytam powieści świątecznych w
święta. W sumie to dziwne, ale zazwyczaj mam ochotę sięgnąć po takie lektury
dopiero w styczniu, a czasami nawet w lato :) Tym razem okazja trafiła się dość
szybko, bo w bibliotece zwolnił się egzemplarz zamówiony przeze mnie kilka
tygodni temu. Na dodatek jeszcze spędziłam kilka dni w łóżku nie tylko z kotem
i książką, ale i solidnym przeziębieniem, tak więc lektura nie mogła być zbyt
ciężka. "Światło w cichą noc" to obyczajówka o drugiej szansie w
życiu, o poznawaniu nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie i swoich
pragnień.
Powyższy zacytowany fragment książki
oddaje dokładnie sposób pisania autorki oraz treść zawartą w powieści.
-----------------
[1] Krystyna Mirek: "Światło w cichą
noc", Wydawnictwo Edipresse
Książki, 2017, s. 15.