wtorek, 12 grudnia 2023

Proste śnieżynki i trochę prywaty (19.11. - 12.12.2023)

Dzisiaj trochę prywaty. Ostatni miesiąc był dość mocno na początku zabiegany, a później jak zaczęłam chorować, to w niedzielę wylądowałam w szpitalu. 

Zabieganie było związane z przygotowaniem 3 osób do chrztu i musiałam wszystko ogarnąć, wraz z poczęstunkiem, pamiątkami z chrztu itd. Trochę mi to zajęło czasu, ale byłam z siebie zadowolona i z efektów jakie uzyskałam. Ochrzczeni i ich rodziny myślę, że też będą miło wspominać ten dzień, tym bardziej, że pastor powiedział rewelacyjne kazanie.

Następnie było kilka pomniejszych projektów do wykonania, które musiałam zamknąć do końca miesiąca i to również się udało. Niestety dokończenie haftowania z Coricamo dopiero pokażę w przyszłym tygodniu, bo nie zdążyłam zrobić konturów.

W sobotę chciałam dla odprężenia zrobić coś, co będzie ozdobą na choinkę, lekką i w razie zaczepiania pazurami przez kota - nikomu nic się nie stanie. Znalazłam filmik na yt z tutorialem jak zrobić śnieżynki z wełny. No cóż... Pani zrobiła dwie w niecałe 6 minut. Mi zajęło to 30 minut. Na dodatek najpierw za dużą zrobiłam przez co się rozlatywała, później zrobiłam mniejsze, ale nić jest gruba i wyglądają znośnie. Może jutro po badaniach wskoczę do jakiegoś sklepu i kupię sobie w innym kolorze i minimalnie cieńszą wełenkę i spróbuję jeszcze raz. Efekt obecny:


Po drugie dostałam wspaniałe niespodzianki:

- od Beaty kartkę imieninową. Mój mąż, który był akurat dzień po wypadku i jeszcze nie widział zbyt ostro po wyciąganiu czegoś z oka i zakrapianiu, przeczytał: od słodkiej Beaty :)

- prezent od Splocika z okazji 18-stki jej bloga:




A teraz jeszcze dokończenie historii ze zdrowiem. Na początku coś tam mnie kłuło, miałam stan podgorączkowy, ale nie za bardzo tym się przejęłam. Jednak gdy w niedzielę już z bólu nie potrafiłam wytrzymać, mąż wezwał karetkę. Oczywiście zastrzyki przeciwbólowe i tyle. Kazali po godzinie jeżeli nie przejdzie, jechać do szpitala. No i musiałam pojechać, bo ból się wzmógł. Nie będę tutaj pisała co sądzę o niektórych osobach pracujących w służbie zdrowia, bo w każdym zawodzie takie osoby się spotyka. Jednak lekarz bardzo młody i jedna z pielęgniarek naprawdę się starali i zaopiekowali się mną. Kolejne kroplówki, podstawowe badania, konsultacja chirurgiczna i orzeczenie, że nie wiedzą skąd ten ból. Dali mi pełno leków, po czym kazano mi się zgłosić do lekarza rodzinnego, a jakbym dalej źle się czuła, to do szpitala mam się natychmiast zgłosić na oddział. Na szczęście wpadłam na pomysł, żeby zadzwonić do takiego starszego wiekiem lekarza i już jutro jadę na badania i dopiero po nich będziemy coś dalej decydować. Jestem dobrej myśli :)

Przeczytałam w tym czasie: