piątek, 17 kwietnia 2020

Maseczki i kolejne przeczytane lektury

Jak wielu obecnie ludzi, ja również szyję maseczki. Nie powstają u mnie w ilościach hurtowych, bo niestety nie mam cierpliwości do wszywania gumek, poza tym wolę szyć ręcznie jakieś drobiazgi. Jednak kilka powstało na potrzeby rodziny i przyjaciół.

Poza tym ciągle czytam, chociaż niewiele o tym piszę ;)

Peter Christen Asbjornsen, Jorgen Moe: "Zamek Soria Moria"

Uwielbiam Baśnie i Legendy z Całego Świata, serię tą nazywam z krasnalem i jest moją ulubioną. Ponieważ żaden egzemplarz nie ostał się z mojego dzieciństwa, to teraz skupuję całą serię w antykwariatach. Mam już dość pokaźną kolekcję.

Obecnie przeczytałam baśń norweską, której nie pamiętam z dzieciństwa, o leniwym chłopcu, który popłynął z szyprem w podróż i przez burzę trafił w nieznane miejsce. Jako jedyny z załogi odważył się i wyszedł na ląd. Tam doszedł do zamku, w którym była księżniczka uwięziona przez trzygłowego trolla.

Baśnie z tej serii są dość straszne ("Król kruków"), większość z ciemnymi ilustracjami, ale niesamowicie pobudzające wyobraźnię i pokazujące jak dobro zwycięża zło - nie zawsze w oczywisty sposób.



Marcin Pałasz: "Sposób na Elfa"

Marcina Pałasza poznałam na spotkaniu autorskim, które kilka lat temu organizowałam dla młodszych dzieci. To niesamowicie ciepły i uśmiechnięty człowiek, który potrafi tak opowiadać historyjki, że dzieci siedzą zaciekawione z otwartymi buziami.

Nie inaczej mogło być z jego książkami. Czytałam kilka i każda jest napisana ciekawie, dowcipnie, czasem trochę sensacyjnie, ale nie miałam wcześniej do czynienia z serią o Elfie. Cóż to za psiak uroczy! Czytając jego przygody można nie raz się uśmiechnąć, a dziecko rozbawić.

Elf został adoptowany ze schroniska przez Dużego i Młodego. Trochę wystraszony, nie znający pojęcia dom, rodzina i spacer po lesie czy łąkach. Początki były trochę trudne, bo Elf załatwiał się w domu, bał się na spacerze, nie lubił zostawać sam. Jednak z czasem jego przygody są coraz bardziej śmiałe i odważne. Potrafi przegryźć smycz i wejść do supermarketu, rozmawiać z innymi psami, zakolegować się z kotem, dawać znać o rzeczach oraz osobach, których nie lubi.

Zachęcam do lektury, szczególnie jak macie w domu dzieci w wieku 5-9 lat.

środa, 15 kwietnia 2020

Notka zbiorcza o dwóch przeczytanych książkach

Evzen Bocek: "Arystokratka na koniu" (cz. 3)

Mam słabość do serii o rodzie Kostków z Kostki, jednak tym razem nie zaiskrzyło między nami. Niby są zabawne zdarzenia, niesamowite przypadki i zbiegi okoliczności, jednak tym razem za bardzo na siłę. A może to wpływ tego, że czytałam tą część akurat w czasie przymusowego siedzenia w domu?

Nie wiem. Jednak wiem na pewno, że czytanie o tym jak chciano wykorzystać klątwę rodu i wmawiać turystom zwiedzającym zamek, że Maria (córka obecnego właściciela) nie dożyje 19 roku życia i że już źle wygląda i ma przygotowaną trumnę do pogrzebu, zniesmaczyła mnie okropnie. Na dodatek picie kucharki, pani Cichej, marudzenie pana Spocka i Józefa oraz skąpstwo ojca Marii nie rozbawiło mnie, co najwyżej zirytowało. Na plus jedynie zaliczam to, że miłość dwojga młodych trochę mnie roztkliwia i bawi mnie matka Amerykanka Marii. Może też Deniska- guwernantka Marii ma dziwne pomysły i one sprawiają, że pojawi się uśmiech na twarzy, ale raczej z tych pod nosem, niż śmiech na całe gardło.

Trzecia część "Arystokratki" nie przypadła mi do gustu, ale wiem, bo przeczytałam już, że 4 część jest całkowicie inna i nad nią się uśmiechniecie.


Jacek Dehnel: "Ale z naszymi umarłymi"

Prozę pana Dehnela znam już od kilku lat. Przygodę z jego książkami zaczęłam oczywiście od "Lali", która niesamowicie przypadła mi do gustu. Obecnie czytam każdą książkę tego autora, chociaż nie zawsze to moja bajka. I tak niestety było tym razem. Doceniam kunszt, piękny język, ciekawą akcję, ale po prostu zombie to nie moja bajka. Nawet odczytując treść jako metaforę zainfekowania społeczeństwa czymś okropnym, to jednak trudno mi się to czytało. Chociaż byłam niesamowicie ciekawa jak to się skończy i tu muszę przyznać, że nie poczułam się zawiedziona.

Ale po kolei. Akcja rozpoczyna się w kamienicy w Krakowie, gdzie mamy parę Kubę i Tomka, Kamilę - nastolatka z ciągle kłócącej się rodziny, Lola z mężem, pan Włodek - niepełnosprawny starszy pan oraz Dorota z Kennethem. Poznajemy tych bohaterów bliżej, ich pracę, rozkład dnia, niektóre przyzwyczajenia. Następnie dowiadujemy się, że Kuba - dziennikarz z aspiracjami do prowadzenia wiadomości o wydarzeniach kulturalnych, zostaje wysłany pod Kraków na cmentarz, gdzie zostały zniszczone groby... Nikt się na początku nie spodziewa co to oznacza i co wyniknie z tego. A będzie się działo!


Kto ciekaw niech zajrzy do najnowszej książki Jacka Dehnela.


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Marzanna Graff, Artur Barciś: „Rozmowy bez retuszu”

Wielokrotnie już to pisałam, ale napiszę raz jeszcze, bardzo lubię czytać biografie i wywiady, a "Rozmowy bez retuszu" z Arturem Barcisiem są nie tylko ciekawe, ale też niesamowicie sympatyczne. Odnosi się wrażenie, że pan Artur to bardzo przyjazny i niesamowity człowiek oraz aktor, reżyser. Co ciekawe również pisze i w tej książce możemy przeczytać jedno z jego opowiadań.

Patrząc na role Artura Barcisia w telewizji i w teatrze zawsze odnosimy wrażenie, że wchodzi w rolę całym sobą, że nikogo innego nie mógłby tak dobrze zagrać, jak właśnie postać którą oglądamy. I za każdym razem przeżywamy zdziwienie, gdy widzimy go w kolejnej produkcji i znowu mamy to uczucie. Jednak jego droga aktorska nie była usłana różami, nie dość, że jest szczupły i niższego wzrostu to na dodatek nie otrzymał od razu angażu w teatrze. Musiał zawalczyć o swoje. Dostawał drugoplanowe, niewielkie role w ważnych filmach, a później następowała cisza... Jak po zagraniu w "Dekalogu". Po "Miodowych latach" przywarła do niego łatka Norka i nawet występując w teatrze słyszał z widowni: "To Norek!"

Cezary Żak po graniu Karola w "Miodowych latach" otrzymał angaż w serialu dla niego stworzonym "Ranczo", a Artur Barciś znowu miał grać drugoplanową rolę. Zbuntował się. Otrzymał obietnicę zagrania w serialu dla niego napisanym i czekał tak kilka lat - serial w końcu powstał, ale niewiele odcinków. Zdecydował dołączyć do ekipy "Rancza" i znowu zaskoczył widownię. Zagarnął uwagę widzów i przeobraził się w nową postać tak świetnie, że usłyszał: Norek, ale zrobiłeś się niesympatyczny.

Sądzę, że książka przypadnie do gustu ludziom lubiącym ten gatunek literacki, lubiącym Artura Barcisia i zaglądającym z zaciekawieniem za kulisy teatralne.

Pani Marzannie Graff należą się brawa za tak poprowadzoną rozmowę i uchwycenie ciekawych scen z życia studenta, aktora, reżysera.