poniedziałek, 10 lutego 2020

Magdalena Majcher: "Dzień, w którym cię poznałam"



Magdalena Majcher wyrasta na autorkę, po którą będę sięgać, gdy mam ochotę poczytać obyczajówkę. Ma lekkie pióro, porusza ciekawe tematy, potrafi rzetelnie opisać bohaterów powieści, tło przedstawione w każdej powieści jest inne i nieźle nakreślone. Łatwo przeżywać z bohaterami ich rozterki, bo są tak po ludzku opisane - ani nie upiększone, ani na siłę nie naciągane.

"Dzień, w którym cię poznałam" to historia Maji, dziennikarki, która pisze lekkie artykuły dla portalu typu life style i uwiera ją brak wyzwań, wpływania na opinię publiczną, brak śledztw dziennikarskich. Na dodatek Maja boi się zrobić jakiś krok w kierunku zmiany pracy, pognania za marzeniami. W domu nie jest u niej lepiej. Ma męża, z którym tak naprawdę nic jej nie łączy (poza kredytem na mieszkanie). Ona jest marzycielką, z tendencją do paniki, a on to twardo stąpający mężczyzna bez marzeń i bez złudzeń. Nie mają dzieci, a nawet zwierząt. Nie spędzają wspólnie ze sobą zbyt często czasu, a nawet gdy idą na miasto, to nie mają o czym rozmawiać.
Jednak Maja jest przeciwniczką rozwodów, separacji, a tym bardziej romansów. Patrzy krzywo na osoby, które dopuszczają się takich zachowań.

Któregoś dnia Maja wygrywa konkurs w jednym z warszawskich wydawnictw. Zgłosiła pomysł na napisanie książki o czasach powstawania Solidarności i wygrała 10tys. zł, aby móc zebrać potrzebne materiały do książki, wywiady i napisać reportaż. Od razu informacją dzieli się z ukochanym dziadkiem, który wierzy w nią całym swoim sercem, rodzicom, przyjaciółce i oczywiście mężowi. Jednak on najpierw sprowadza ją na ziemię, a później proponuje, że pojedzie z nią do Gdańska.

Jak rozwinie się sytuacja? Czy Maja zdąży napisać na czas książkę? Warto przeczytać, aby się dowiedzieć.