Ciężko mi jednoznacznie ocenić książkę
Anny Onichimowskiej. Z jednej strony stworzyła ciekawe postaci bohaterów, z
drugiej opisała absurdalne (lecz prawdopodobne) zachowania w pracy.
Ale od początku: nasz bohater to
dziennikarz, który prowadzi kącik w czasopiśmie z listami od czytelników. Nie
raz sam do siebie pisał, aby zapełnić kolumnę. Jest żonaty, ma dorosłą córkę i
zięcia, którego uporczywie nazywa Franciszkiem, chociaż ma inaczej na imię. Ma
dziwne poczucie humoru i lubi w ramach relaksu oglądać nosacze z Borneo. Gotuje
i prowadzi bloga kulinarnego Zupa z gwoździa.
Jego żona to z wykształcenia psycholog,
ale pracująca w sklepie z AGD, namiętnie kupująca buty i ubrania dla siebie.
Znudzona.
Pewnego dnia kolega z pracy z gazety daje
bohaterowi tabletkę na potencję. To zmienia wszystko. Po upojnej nocy z żoną,
znajduje ona opakowanie po tabletce i dopytuje męża o resztę tabletek z
opakowania - podejrzewając go o romans. On natychmiast wymyśla, według niego
zabawną i nieprawdopodobną, historyjkę o cudzoziemce ubranej w żółty strój z
batiku, bez butów, z dużymi stopami. I co z tego wyniknie? Będzie coraz
ciekawiej...
Książka interesująca, dobrze napisana,
bez dłużyzn. Nie każdemu spodoba się absurdalność sytuacji w pracy dziennikarza
oraz dalsze perypetie jego żony. Zachęcam do przeczytania i sprawdzenia czym
nas może zaskoczyć Anna Onichimowska.
Panią Onichimowską znam tylko z książek dla dzieci.
OdpowiedzUsuńJa też do tej pory znałam ją tylko z książek dla młodzieży, a tu takie zdziwienie! Nawet nie pamiętam, kiedy i w jakich okolicznościach wpisałam sobie do notesu, żeby to przeczytać, ale warto było.
Usuń