czwartek, 27 lutego 2020

Anna Onichimowska: "Zupa z gwoździa"



Ciężko mi jednoznacznie ocenić książkę Anny Onichimowskiej. Z jednej strony stworzyła ciekawe postaci bohaterów, z drugiej opisała absurdalne (lecz prawdopodobne) zachowania w pracy.

Ale od początku: nasz bohater to dziennikarz, który prowadzi kącik w czasopiśmie z listami od czytelników. Nie raz sam do siebie pisał, aby zapełnić kolumnę. Jest żonaty, ma dorosłą córkę i zięcia, którego uporczywie nazywa Franciszkiem, chociaż ma inaczej na imię. Ma dziwne poczucie humoru i lubi w ramach relaksu oglądać nosacze z Borneo. Gotuje i prowadzi bloga kulinarnego Zupa z gwoździa.

Jego żona to z wykształcenia psycholog, ale pracująca w sklepie z AGD, namiętnie kupująca buty i ubrania dla siebie. Znudzona.

Pewnego dnia kolega z pracy z gazety daje bohaterowi tabletkę na potencję. To zmienia wszystko. Po upojnej nocy z żoną, znajduje ona opakowanie po tabletce i dopytuje męża o resztę tabletek z opakowania - podejrzewając go o romans. On natychmiast wymyśla, według niego zabawną i nieprawdopodobną, historyjkę o cudzoziemce ubranej w żółty strój z batiku, bez butów, z dużymi stopami. I co z tego wyniknie? Będzie coraz ciekawiej...

Książka interesująca, dobrze napisana, bez dłużyzn. Nie każdemu spodoba się absurdalność sytuacji w pracy dziennikarza oraz dalsze perypetie jego żony. Zachęcam do przeczytania i sprawdzenia czym nas może zaskoczyć Anna Onichimowska.

2 komentarze:

  1. Panią Onichimowską znam tylko z książek dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do tej pory znałam ją tylko z książek dla młodzieży, a tu takie zdziwienie! Nawet nie pamiętam, kiedy i w jakich okolicznościach wpisałam sobie do notesu, żeby to przeczytać, ale warto było.

      Usuń