W Walentynki miałam ochotę na lekką
lekturę, najlepiej z odrobiną romantyzmu. Sięgnęłam po zbiorek sześciu
opowiadań zagranicznych autorów. Niestety, albo potwierdziło się, że nie
przepadam za literaturą zbyt romantyczną, albo książka jest faktycznie nie
tylko przesłodzona, ale wręcz napisana stylem nastolatki, która przeżywa
pierwszą miłość.
Fabuła w tych opowiadaniach krąży wokół
święta Św. Walentego, schemat w każdym z nich jest podobny: mężczyzna ma stanąć
na wysokości zadania i zadbać o rozrywki na ten dzień i nawet jeżeli kobiety
ich życia nie mówią tego wprost (a wręcz temu zaprzeczają) - to jednak oczekują
romantyzmu i szaleństwa miłosnego w tym jednym dniu w roku. Nie ważne, że mąż z
żoną od kilku tygodni nie uprawiali seksu, a nawet niewiele ze sobą rozmawiali,
w tym dniu nagle dowiadujemy się o dużym ich popędzie seksulanym, o
niespodziankach i o tym, że mimo ich długiego stażu (hehe, 10-12 lat) nie są
sobą znudzeni, tylko kochają tak jak pierwszego dnia lub nawet intensywniej.
Mimo, że autorki jako niespodzianki nie
wymyślały jakiś kosmicznych czy bardzo drogich prezentów to jednak poczułam się
troszkę zniesmaczona. Bo można by to odczytać, że przez cały rok nie trzeba
zabiegać o siebie i dbać o związek, wystarczy 14 lutego kupić kwiaty, pójść na
kolację, ubrać seksowne koronki lub wysłać czekoladki i płomień w związku pali
się ogromny przez następny rok.
Nie lubię takich uproszczeń i nie lubię
słodkich, ociekających seksem opowiadań, dlatego też więcej nie sięgnę po podobny zbiorek i mam nadzieję,
że nawet przez przypadek nie wpadnie mi nic podobnego w ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz