Kolejna świąteczna powieść czytana przeze mnie po świętach :)
Nie znałam za dobrze dorobku Magdaleny Majcher, więc podeszłam do książki bez oczekiwań. Już po kilku stronach wciągnęła mnie ta historia, chociaż jest słodko-gorzka, momentami nawet bardzo smutna.
Poznajemy 5 bohaterek z tej samej rodziny, które w różny sposób radzą sobie z życiem i problemami. Potrafią za sobą stanąć murem, wesprzeć, poradzić, ale i tak czują się samotne, zagubione lub zakompleksione.
Magdalena to pielęgniarka pracująca w katowickim szpitalu. Pracuje jak robot, nawet w święta, a raczej przede wszystkim w święta. Z mężem mija się w domu. Prowadzą osobne życie, chociaż kiedyś byli bardzo ze sobą szczęśliwi.
Kamila, to kuzynka Magdaleny, uchodzi za zbuntowaną osobę, która chadza własnymi ścieżkami. Nie ma partnera na stałe, o zgrozo, nie pracuje też na etacie.
Kinga, siostra Kamili, to "idealna" kobieta, córka, matka i pracownica. Z rolą żony już gorzej sobie radzi, ale przed innymi - przede wszystkim w social mediach - udaje wspaniałe życie bez ani jednej troski i zmartwienia.
Teresa i Maria to matki kobiet. Są już na emeryturze i każda z nich marzy o całkowicie innych świętach. Jedna chciałaby chociaż raz spędzić ten czas bez gotowania, porządków, pośpiechu. Tylko z mężem wygodnie na kanapie. A druga marzy o rodzinnych świętach, o idealnym porządku, 12 potrawach, szczęściu.
Każda z nich ma coś na sumieniu, pytanie czy w końcu zaczną o tym rozmawiać, czy będą potrafiły zrozumieć, a nawet wybaczyć sobie?
Za niedługo czeka mnie kolejna lektura napisana przez Magdalenę Majcher, mam nadzieję, że będzie równie wciągająca i dobrze napisana jak "Cud grudniowej nocy".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz