piątek, 31 stycznia 2020

Marta Kisiel: "Małe Licho..."


Marta Kisiel:
1. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka"
2. "Małe Licho i anioł z kamienia"


Doskonale zdaję sobie sprawę, że akurat te dwie powieści Marty Kisiel są skierowane do młodszych czytelników, ale kiedy zobaczyłam je na jednym z portali do kupienia w pakiecie - długo nie myślałam. Kupiłam. Absolutnie nie żałuję!

Pierwsza część o Bożku (Niebożątko), jego mamie, małym Lichu, Guciu, Konradzie, Tsadkielu i wujku Turu to tak naprawdę tylko rozgrzewka. Poznajemy dom, w którym mieszkają ci niezwykli mieszkańcy i przeżywamy wraz z Bożkiem pójście pierwszy raz do szkoły.

Za to druga część...

Ach, pochłonęła mnie niesamowicie. Aż żałowałam, że tak szybko czytam i przez to przygoda z nowymi bohaterami dobiegła końca.

Po tym jak Bożek zaczął chodzić do szkoły, kilka rzeczy się zmieniło - przede wszystkim miał kolegów w klasie, a z jednym z nich, Tomkiem, spędzał również czas poza murami szkolnymi. I niestety po jednej z wizyt kolegi, Licho zachorowało na ospę, a Konrad na półpaśca. Dlatego mama wraz z wujkami podjęła decyzję, że Tsadkiel, Bożek i Gucio spędzą ferie zimowe w miejscu starej Lichotki z ciocią Odą. Nie wiedzieli tylko, co wyniknie z pobytu poza domem.

Ciocia Oda przyjaźni się z niezwykłymi stworzeniami, mieszka w domu bez prądu, kanalizacji, a nawet zasięgu telefonicznego. Ale to właśnie w tym miejscu Tsadkiel, Bożek i potwór przeżyją przygodę, która ścina krew w żyłach.

Po przeczytaniu wszystkich książek, które ukazały się dotychczas o Lichu, to właśnie "Małe Licho i anioł z kamienia" najbardziej mnie porwała. Na pewno nie raz odwiedzę te zaśnieżone tereny opisane przez Martę Kisiel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz