Marta Kisiel:
1. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka"
2. "Małe Licho i anioł z kamienia"
Doskonale zdaję sobie sprawę, że akurat
te dwie powieści Marty Kisiel są skierowane do młodszych czytelników, ale kiedy
zobaczyłam je na jednym z portali do kupienia w pakiecie - długo nie myślałam.
Kupiłam. Absolutnie nie żałuję!
Pierwsza część o Bożku (Niebożątko), jego
mamie, małym Lichu, Guciu, Konradzie, Tsadkielu i wujku Turu to tak naprawdę
tylko rozgrzewka. Poznajemy dom, w którym mieszkają ci niezwykli mieszkańcy i
przeżywamy wraz z Bożkiem pójście pierwszy raz do szkoły.
Za to druga część...
Ach, pochłonęła mnie niesamowicie. Aż
żałowałam, że tak szybko czytam i przez to przygoda z nowymi bohaterami
dobiegła końca.
Po tym jak Bożek zaczął chodzić do
szkoły, kilka rzeczy się zmieniło - przede wszystkim miał kolegów w klasie, a z
jednym z nich, Tomkiem, spędzał również czas poza murami szkolnymi. I niestety
po jednej z wizyt kolegi, Licho zachorowało na ospę, a Konrad na półpaśca.
Dlatego mama wraz z wujkami podjęła decyzję, że Tsadkiel, Bożek i Gucio spędzą
ferie zimowe w miejscu starej Lichotki z ciocią Odą. Nie wiedzieli tylko, co
wyniknie z pobytu poza domem.
Ciocia Oda przyjaźni się z niezwykłymi
stworzeniami, mieszka w domu bez prądu, kanalizacji, a nawet zasięgu
telefonicznego. Ale to właśnie w tym miejscu Tsadkiel, Bożek i potwór przeżyją
przygodę, która ścina krew w żyłach.
Po przeczytaniu wszystkich książek, które
ukazały się dotychczas o Lichu, to właśnie "Małe Licho i anioł z
kamienia" najbardziej mnie porwała. Na pewno nie raz odwiedzę te
zaśnieżone tereny opisane przez Martę Kisiel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz