Nicholas Sparks: "We dwoje"
Do tej pory rzadko w ostatnich latach
sięgałam po literaturę kobiecą, romanse i obyczajówki z mocno nakreślonym
wątkiem dramatycznym. Jednak skusiłam się i wypożyczyłam "We dwoje" z
biblioteki przed świętami. I nie wiem czy nie oddałabym jej nieprzeczytanej,
gdyby nie więcej wolnego czasu i nazwisko autora na S (zabawa w Misiowym
Zakątku).
Russell Green to ponad 30-letni
mężczyzna, który czuł się z powodu bycia mężem pięknej i inteligentnej kobiety
oraz bycia tatą 6-letniej uroczej córeczki, wspaniale. Co prawda pracował wiele
lat w agencji reklamowej codziennie przez większość dnia i znosił humory i
zachcianki żony, ale i tak porównując się do innych, czuł się farciarzem.
Jego najlepszą przyjaciółką od zawsze
była starsza siostra Marge, z którą często oglądał jako dziecko film
"Pretty woman" i mógł być z nią szczery. Świetnie też się dogadywał z
jej partnerką życiową.
A jednak coś się zepsuło. Jego rodzina
rozpadła się. Niestety to nie były jego jedyne problemy, z którymi przyszło mu
się zmierzyć w tym samym czasie.
Jak zawsze Nicholas Sparks potrafi
wzruszyć czytelnika, chociaż jako nastolatka płakałam przy czytaniu jego
książek, to tym razem obyło się bez łez. Uważam powrót do lektur amerykańskiego
pisarza jako udany i może, kto wie, za jakiś czas znowu sięgnę po jakąś jego
książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz