wtorek, 21 września 2021

Podsumowanie 23.08-19.09.2021 r.

Oj, cóż to był za trudny czas dla moich biednych pleców. Ponieważ ostatnie prawie dwa tygodnie spędziłam w łóżku, toteż nic nie szyłam itp. Za to przeczytałam mnóstwo książek (w tym cegłę 800 stronnicową). Nie pisałam też u Was prawie wcale komentarzy (co teraz nadrobię), bo z pozycji leżącej to bardzo uciążliwe jest.

Zacznę od lektur:

- Żony i córki (Gaskell Elizabeth) - to ta wspomniana cegła. Dobra powieść, jednak wolałam Panie z Gaskell. Zbyt dużo bohaterów tutaj się przewinęło i mogło być krótsze. Tym bardziej, że ostatni rozdział nie został napisany przez autorkę.

- Dzień dobry, jestem z kobry czyli Jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady (Czubaszek Maria) - nie lubiłam pani i chyba już nie polubię. Cenię szczerość, ale jej poglądy i sposób życia trochę mnie odrzuca.

- Pasztety, do boju! (Beauvais Clémentine) - młodzieżówka. Oczekiwałam czegoś innego, słyszałam, że można się pośmiać przy tej lekturze. A mi było przykro z jednej strony, z drugiej podziwiałąm determinację bohaterek i ich cele.

- Niestandardowi (Urbaniak Michał Paweł) - kolejna powieść mojego kolegi. Widać, że lubi zmagać się z cięższymi tematami, życiowymi. 

- Mamma mia: Włochy dla dociekliwych (Utnik-Strugała Monika) - mnóstwo drobnych ciekawostek dla młodszych czytelników.

- Pracownia literacka (Zawada Andrzej) - Sporo felietonów/esejów o poezji. Literatura do przemyślenia i wolnego delektowania się.

- Proszę mnie przytulić (Wechterowicz Przemysław, Dziubak Emilia) - kochamy z synkiem te piękne, kolorowe i bardzo ciekawe historie.

- Prywatyzując Polskę: O bobofrutach, wielkim biznesie i restrukturyzacji pracy (Dunn Elizabeth) - hm. Trudno mi cokolwiek napisać, bo z jednej strony doceniam włożoną pracę w reportaż, ale z drugiej strony niektóre rozdziały okropnie mnie nudziły.

- Saturnin (Małecki Jakub) - słabsza książka pana Małeckiego. 

- Garnitur na każdą okazję (Plath Sylvia) - tego się nie spodziewałam po pani Plath. Bardzo dobra książka dziecięca.

- Nikt nie słucha: Reportaże o disco polo (Sierakowska Judyta) - kolejny reportaż o muzyce disco polo. Lepsza była Polski bajer p. Moniki Borys.

- Elżbieta, Filip, Diana i Meghan: Zmierzch świata Windsorów (Rybarczyk Marek) - ech, uwielbiam czytać biografie, ale ta troszkę mnie zniesmaczyła.

- Marcel (Stanecka Zofia) - córka koleżanki zachwycona książką, mój syn absolutnie niezadowolony.

- Organista z martwej wsi (Chlupová Danuta) - bardzo pozytywne zdziwienie. Książka o chłopcu z autyzmem, który uczy się grać. To też opowieść o mężczyźnie, który na nowo musi ułożyć sobie życie po pobycie w więzieniu. Mało informacji o samych bohaterach i wsi, ale coś niezwykłego było w tej powieści.

- Złota dama (O'Connor Anne Marie) - pożyczanka od kolegi. Zachwalana. Dla mnie czwórkowa książka.

- Ciekawe, dlaczego drzewa mają liście, i inne pytania na temat roślin (Charman Andrew) - coraz częściej sięgamy z synkiem po książki z krótkimi informacjami na temat przyrody, kosmosu itp. Dobra lektura na początek dla ciekawskich maluchów i starszaków.

- Na ratunek: Rozmowy o zwierzętach, naturze i przyszłości naszej planety (antologia; Dorociński Marcin, Jaworska-Szwed Małgorzata, Szwed Oktawian i inni) - uwielbiam pana Marcina jako aktora i jego zaangażowanie w ratowanie zwierząt i przyrody. Ciekawe wywiady z ludźmi zajmującymi się ratowaniem lub obserwowaniem: jeży, wilków, sów...

- Podróż w krainę dzieciństwa: Spotkanie ze Śląskiem (Bienek Horst) - wizyta po wielu latach znanego pisarza w Gliwicach. Wspominki.

- Pudel na dyskotece (Chutnik Sylwia, Kozieł-Nowak Magdalena) - dla dzieci uczących się czytać. Dosłownie kilka zdań.

- Wielki bal (Jagiełło Joanna) - j.w.

- Lola i ptaki (Grzegorzewska Wioletta) - ciekawa historyjka, z pewnymi lukami logicznymi. 

Ponieważ nie doszłam do siebie tak całkowicie po rwie kulszowej (znowu), to staram się za dużo nie spędzać obecnie czasu w pozycji siedzącej. Tak więc w tym wpisie nie robótkami się pochwalę, a jedzeniem :)

Jeżeli macie niewiele czasu do przybycia gości, albo macie na coś ochotę, ale żeby nie stać cały dzień przy garach polecam ciasto na szybko z owocami oraz sałatkę imprezową.

Przepis na ciasto:

- 2 szklanki mąki pszennej, 1 szklanka cukru (ja daję mniej), 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 2 łyżeczki cukru waniliowego, szczypta soli, 1 szklanka oleju, 4 jajka.

Wszystko zmieszać, wyłożyć do foremki. Na ciasto położyć dowolne owoce i piec w 165 stopniach C na termoobiegu ok. 40 minut.


Przepis na sałatkę imprezową:

- pokroić w bardzo cienkie talarki 2 białe części pora (lub jedną dużą), zetrzeć kostkę sera żółtego, dodać fasolkę czerwoną z puszki, 1 puszkę kukurydzy, drobne kosteczki ananasa z puszki, można posiekać też troszkę natki pietruszki. Dodać 3 duże łyżki majonezu i gotowe :)




Moje zakupy i pożyczanki:


Idę dalej odwiedzać Wasze blogi i podziwiać prace. 

12 komentarzy:

  1. Kochana współczuję i zdrowia życzę. Ale przynajmniej dużo książek przeczytałaś za co podziwiam! I dziękuję za przepisy :). Mam smaka teraz na tą sałatkę:).
    Buziaki i miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę bardzo dużo zdrowia! :) Widzę, że książek naprawdę sporo przeczytałaś. Niestety, nie czytałam nic powyższego więc mogę jedynie powiedzieć tyle, że znam twórczość pani Gaskell (czytałam "Północ Południe" i jestem w trakcie "Życia Charlotte Bronte") i jakoś nie przepadam za stylem tej pani. To znaczy dość ją lubię, niemniej mam wrażenie, że lubi przesadniej idealizować swoje postaci i to mnie czasem drażni...
    Przepis na ciasto i sałatkę koniecznie trzeba wypróbować, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci współczuję Kasiu i życzę zdróweczka. Dla mnie najgorszą karą jest konieczność leżenia w łóżku i gdyby nie książki - no, sama wiesz:) U Ciebie ilość przeczytanych książek jest zawsze imponująca. Lubię takie szybkie przepisy. Ciasto wygląda smakowicie. Sałatki uwielbiam i robię je w najprzeróżniejszych wersjach - Twoja też jest ekstra. Buziaki kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, rwa to koszmar. Wracaj szybko do pełnego zdrowia, Kasiu. Dobrze, że ciekawe książki osłodziły Ci ten czas choroby i leżenia.
    Sałatka wygląda super i ciasto też.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam osiągnięcia czytelnicze. Sałatka godna spróbowania. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał... ponad dwadzieścia książek w dwa tygodnie... niesamowita jesteś! Fajne przepisy, uwielbiam takie dania, które nie wymagają długiego czasu przygotowania. Zdrowia życzę, buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo zdrówka życzę. Lista przeczytanych książek imponująca, na ale cóż pozycja leżąca na niewiele pozwala w sensie robótkowym.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, to się wycierpiałaś i wyleżałaś (wystarczyłoby chyba na całego Marcelka ;))
    Żony i córki czytałam - nic nie pamiętam, a Misiak to z góry wiem, że nie dla mnie - ja muszę mieć lekko i zielono w książkach. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rwy nie zazdroszczę, ale liczby przeczytanych książek już tak - gratuluję :-) Sałatka zapowiada się apetycznie, może kiedyś się na nią skuszę. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co prawda nigdy nie miałam rwy kulszowej, jednak od znajomych słyszałam, że potrafi być co najmniej uciążliwa. Wynik czytelniczy jak zwykle imponujący. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej ile przeczytanych( jak nic nic nie czytałam) - mam nadzieje Kasiu że już śmigasz i więcej takich pyszności tworzysz :)Stosik fajny
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam dwie książki Olgi rudnickiej z biblioteki i jeszcze nie mam kiedy do nich usiąść .... chylę wciąż czoła za te tytuły przeczytane Kasiu !

    OdpowiedzUsuń