Przez ostatnie trzy tygodnie ciężko mi było ze zrobieniem czegokolwiek. Chwycił mnie ból w całej prawej ręce i przez to nie mogło być mowy o rękodzielnictwie, a nawet zwykłe czynności okazały się bolesne. Na szczęście ból już opanowany i pomału nadrabiam zaległości.
Udało mi się
wykonać do zabawy Ani jedną prościutką karteczkę, ułatwiłam sobie na dodatek
pracę używając gotowych taśm jako paski, bo jeszcze trudno mi ciąć i dobrze
operować nożyczkami itp.
Mam nadzieję,
że widać, że guziczek jest w lewym dolnym rogu z czerwoną kokardką krzywo
przyklejoną.
Czasu troszkę
miałam to i czytanie całkiem nieźle mi szło, tym bardziej, że wzięłam się za
lektury różnej treści, są i reportaże i powieści, popularno-naukowe, biografie:
- Deyan Sudjic:
„Język rzeczy: W jaki sposób przedmioty nas uwodzą?” – bardzo dużo informacji,
wręcz wysyp, nazwisk, nazw,firm mnóstwo. Wstęp sugerował, że będzie to książka
o tym ile i jakie rzeczy zbieramy, kupujemy, mnożymy byty, a jednak nie... Mało
też własnych refleksji autora – niewiele zapamiętam z lektury.
- Bożena
Aksamit: „Batory: Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku” – tutaj też
tytuł wyprowadził mnie w pole J To historia statku, jednego z
bliźniaków, rejsów, budowy, a nawet złomowania. Bardzo ciekawa lektura.
- Cezary
Łazarewicz: „Tu mówi Polska: Reportaże z Pomorza” – Pan Łazarewicz potrafi
pisać niesamowite reportaże, nie ocenia, nie wyszydza, po prostu jak
dziennikarz opisuje fakty i zdarzenia. A na Pomorzu działo się i dzieje:
historia kupna kamienicy, policjant, który ma na sumieniu 13-latka, okrutny
komornik, strażnicy więzienni, którzy zostali oskarżeni o zbrodnie przeciw
ludzkości, strażacy, którzy podpalają- a to nie wszystko. Zachęcam do lektury.
- Irma
Kozina: „Polski design” – książka, którą czytałam po kawałeczku. Bogato
ilustrowana.
- Pascal
Garnier: „Teoria pandy” – Gabriel, główny bohater pojawia się w niewielkim
miasteczku. Szybko nawiązuje znajomości, a dzięki umiejętności gotowania
zjednuje sobie zaufanie nowych znajomych, którzy opowiadają mu o swoich
smutkach, zmęczeniu. To króciutka powieść, która strasznie mną wstrząsnęła.
- Maciej Zaremba
Bielawski: „Dom z dwiema wieżami” – biografia,a wręcz saga rodzinna, próba
pozbierania puzzli i zrozumienia dziedzictwa.
- Magdalena
Samozwaniec: „Maleńkie karo karmiła mi żona: Powieść nie tylko dla brydżystów” –
można spokojnie sobie odpuścić
- Magdalena
Samozwaniec: „Wielki Szlem: Powieść nie tylko dla brydżystów” – kolejna, która
mnie nie porwała
- Magdalena
Samozwaniec: „Moja wojna trzydziestoletnia” – plus za krótkie felietoniki z
życia codziennego.
- Wojciech
Widłak: „Sekretne życie Krasnali w Wielkich Kapeluszach [opowieść o fontannie]”
– no cóż, tu się nie sprawdziło powiedzenie: „czekane lepiej smakuje”.
- Teresa
Finney: „Ten, w którym są wszystkie przepisy: Książka kucharska dla miłośników
serialu "Przyjaciele" – dla fanów serialu, niektóre przepisy wydają
mi się ciekawe, np. na cukierki świąteczne robione przez Monikę lub ciasteczka
babci Phoebe.
- David
Szalay: „Turbulencje” – kolejna krótka powieść, która w jakiś sposób mną
wstrząsnęła, zadziwiła. Może to ze względu na to, że już od kilku lat nie
oglądam i rzadko czytam kryminały? Polecam do własnej oceny.
I to tyle za
ten czas. Nawet na zakupy i przeglądanie stron nie miałam ochoty. Hihi,
nadrobię to w maju J