Ten miesiąc obfitował w nieoczywiste
lektury i w trudne do opisania teksty. Książka Katarzyny Nosowskiej to zbiór
różnych jej przemyśleń na tematy: mody (czarny nie wyszczupla, a sukienki i
bluzki obcięte pod biustem nie nadają się dla osób z odstającym brzuszkiem),
seksu (nie tylko fizyczny, ale też tantryczny), pracy, show-biznesu, fobii,
lenistwa itp. Każdy temat, który podejmuje, opisuje z lekkością, zwięzłymi
zdaniami, bez upiększania rzeczywistości - można by rzec, że wyłożyła
"kawę na ławę". Nie boi się żadnego tematu, nie uznaje tabu, nie
kryje się za pięknymi, okrągłymi zdaniami o niczym, chociaż troszkę się kryguje
w rozmowach:
"Zadałam sobie pytanie, co w tym
zajęciu sprawia mi autentyczną przyjemność, na którym etapie działalności
jestem najbardziej sobą, w sobie, czuję się bezpiecznie, a w okolicy serca
wzrasta temperatura. Najszczersza z najszczerszych odpowiedzi brzmi – pisanie.
Ten samotny moment, kiedy z chmary słów wyłapuję te, które najlepiej opowiedzą
emocje. Jest to proces żmudny, momentami skrajnie wyczerpujący. Nie mam
łatwości, którą legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja
wysiaduję. Do odleżyn".
Podobały mi się podjęte tematy i piękne
wydanie książki, jednak czegoś mi zabrakło. Może czasami wolałabym, aby było
więcej przykładów, jakiś odniesień do rzeczywistości i przez to aby teksty były
dłuższe. A może nie na wszystkie teksty był teraz czas?