Przerwy w pisaniu postów są coraz dłuższe, ale teraz jest ten czas, gdy mam najwięcej pracy po zimie. Ziemię już przygotowałam pod uprawy, ale jeszcze jestem w „polu” jeżeli chodzi o sianie i sadzenie. Zresztą pogoda w tym roku jest tak kapryśna, że boję się zbyt szybko wysiać ziarna.
Ale dość marudzenia, czas na krótkie podsumowanie:
1. Czytelnictwo:
- Miłość na walizkach (Kalicińska Małgorzata) - sprawnie
napisana obyczajówka, jednak jakoś nieszczególnie interesowała mnie akcja
- Droga przez mąkę czyli Literatura dla kucharek (Modelski
Łukasz) – świetne felietony-rozmowy o jedzeniu w literaturze, niesamowicie dużo
tropów literackich i kulinarnych, czyli wszystko to co lubię najbardziej!
- 27 pięter (Somer Bradley)- ech, nietrafiona pozycja, nic a
nic losy bohaterów mnie nie wciągnęły, a jedynym plusem była rybka
- Tak się kręciło: Na planie 10 kultowych filmów PRL (Klim
Andrzej) – ciekawe zestawienie wraz z omówieniem 10 polskich filmów
- Kot, który spadł z nieba (Hiraide Takashi) – piękna,
smutna, prawdziwa.
- Ilustratorki, ilustratorzy: Motylki z okładki i smoki bez
wąsów (Gawryluk Barbara) – to była dłuższa lektura i podróż sentymentalna do
czasów dzieciństwa i pięknych książek wtedy wydawanych dla dzieci. Przyznaję, że
nie pamiętam nazwisk wszystkich ilustratorów, nie potrafię rozpoznać
charakterystycznych obrazków i przypisać ich do danego twórcy, ale potrafię
docenić piękno i to właśnie próbuje uczynić Barbara Gawryluk i ocalić od
zapomnienia.
- Księgarnia spełnionych marzeń (Bivald Katarina) – przyjemna
lektura na jeden wieczór, chociaż początek książki nie zapowiadał się zbyt
dobrze.
- Lot 7A (Fitzek Sebastian)- rzadko sięgam po thrillery, ten
mnie pochłonął i zaciekawił z powodu perfum...
- Jaglany detoks: Kolejny krok (Zaremba Marek) – mnóstwo
informacji, odwołań do Biblii i wierzeń kościoła.
Okna z widokiem na Weronę (Kowalewska Hanna) – tu nawet nie
muszę pisać, że jak zwykle jestem zachwycona Zawrociem. Widzę oczywiście
niedociągnięcia i zbyt dużo wypadków, przypadków i złej woli ludzi, ale jednak
jak pokochałam Zawrocie wiele, wiele lat temu, to do dzisiaj je kocham i
podchodzę sentymentalnie jak do domów dziadków.
2. Haft – znowu zakładka. Pierwszy raz próbowałam nićmi
cieniowanymi i efekt jest taki sobie, ale na szczęście wzór wybrałam dla
koleżanki taki, że nie muszę pruć, ani poprawiać.
3. Zakupy/prezenty:
Pozdrawiam serdecznie :)